Zarządzanie wirtualizacją

9 lutego, 2010 (09:37) | vmware | By: konrad

VMWare ESXi to bardzo fajne narzędzie, które pozwala zamienić fizyczną maszynę w serwer maszyn wirtualnych. Można tego użyć do upchania wielu, niezbyt obciążonych systemów w jednym fizycznym serwerze. Ograniczamy w taki sposób zużycie energii, hałas i ilość miejsca, potrzebnego do działania infrastruktury IT. W odrobinie szerszej perspektywie ograniczamy też dość poważnie koszty, bo do chłodzenia mniejszej ilości maszyn potrzeba mniej wydajnej klimatyzacji. Tańsze robi się też utrzymanie wszystkich tych gratów. Same zalety.

Problem zaczyna się w momencie, w którym mamy już kilka takich wirtualek, a nie ma kasy na kupienie całego vSphere. Zostajemy z kilkoma, niezależnymi od siebie maszynami, którymi trzeba jakoś zarządzać. A to dodać gdzieś trochę przestrzeni dyskowej, a to dołożyć pamięci. Czasami zachodzi potrzeba migracji systemu – gościa na inny serwer. W zasadzie można sobie otworzyć odpowiednią ilość konsoli do zarządzania i klikać pomiędzy nimi, ale nie jest to na dłuższą metę zbyt wygodne. W tym momencie z pomocą przychodzą programy veeam.

Firma ta zrobiła kilka naprawdę fajnych (i w dodatku darmowych) narzędzi do zarządzania serwerami działającymi pod kontrolą oprogramowania VMWare. Nie miałem jeszcze okazji testować tego z czymkolwiek innym, niż ESXi w wersji 3.5, ale sprawuje się naprawdę przyzwoicie. Szczególnie przydatną rzeczą jest Veeam Monitor Free Edition. Po dopisaniu do konfiguracji wszystkich posiadanych przez nas ESXów możemy na jednej konsoli oglądać co i gdzie siedzi, podpatrzeć wykorzystanie pamięci, dysków, procesorów przez poszczególnych gości i przejrzeć historię tych liczników. Dodatkowo, program oferuje możliwość ustawienia alarmów, które będą informować o ważnych zdarzeniach (problemach ze sprzętem, przeciążeniach CPU albo zbyt wysokich wartościach CPU ready.

Jeżeli masz więcej, niż jeden serwer ESX/ESXi i nie chcesz wydawać kasy na całą infrastrukturę vSphere, to (moim zdaniem) warto potestować rozwiązania Veeam. Naprawdę ułatwiają życie.

CentOS

7 lutego, 2010 (13:42) | centos, linux | By: konrad

Na początku znajomości z Linuksem, przez bardzo krótki czas, używałem RedHata. Wszystko niby działało, ale jakoś się nie polubiliśmy. Był, jak dla mnie, za bardzo rozbudowany, za bardzo niezrozumiały i stanowczo za bardzo obcy. Po przejrzeniu dostępnych wtedy dystrybucji zdobyłem Slackware’a. I został ze mną na wiele lat. Uważam, że jest to naprawdę świetna dystrybucji i podziwiam Patricka za to, co udało mu się osiągnąć.

Jednak Linux, jako system operacyjny w firmie, powinien posiadać kilka cech, których Slack’owi brakuje. Większość (jeżeli nie wszyscy) producentów oprogramowania dla firm wspiera tylko kilka konkretnych dystrybucji. Najczęściej lista taka zawiera trzy lub cztery pozycje, produkowane przez „dużych” i nie zawraca sobie głowy niczym, co powstaje w przysłowiowym 'garażu’. No, może poza produktami Apple’a, ale Oni mają odrobinę większy garaż :-)

Dlaczego akurat CentOS? Bo jest to w zasadzie RedHat dostępny za darmo. Nie kojarzę programu napisanego dla Linuksa, który na liście wspieranych dystrybucji nie miałby RH. A CentOS to prawie to samo (i w tym wypadku nie robi aż tak dużej różnicy). Kompilowany jest z tych samych źródeł, więc jego pakiety są binarnie zgodne z tymi z Red Hata. A to oznacza, że możemy mieć całkiem niezłą i stabilną dystrybucję Linuksa klasy Enterprise bez płacenia.

Oczywiście, korzystając z CentOSa, nie mamy możliwości skorzystania z pomocy technicznej Red Hata ani kilku innych rzeczy, oferowanych przed producenta czerwonego kapelusza. Ale jeżeli są nam rzeczywiście potrzebne, to cena zakupu RH nie powinna być dla nas żadnym problemem.

Z drugiej strony, w CentOSie nie ma wszystkich możliwych programów w ich najnowszych wersjach. Jest to jednak cena, którą musimy zapłacić za naprawdę stabilne środowisko.

Od ponad roku używam na swoich maszynach wyłącznie opisywanej tu dystrybucji i, jak do tej pory, sprawuje się świetnie. Aktualizowanie systemu jest bezproblemowe. Nie zdarzają się właściwie problemy z niepoprawnych działaniem czegokolwiek po wykonaniu aktualizacji nawet tych bardziej wrażliwych części systemu. Co oczywiście nie oznacza, że na maszynach produkcyjnych możemy sobie tak po prostu zrobić update w dowolnej chwili! Takie rzeczy powinny być przemyślane bardzo dokładnie – tak na wszelki wypadek.

Właśnie, skoro przy bezpieczeństwie systemów jesteśmy…

Ludzie dzielą się na dwie grupy. Na tych, którzy robią backupy i na tych, którzy dopiero będą je robić. A Ty? Do której grupy należysz? :-)

Pierwszy wpis

6 lutego, 2010 (16:52) | Bez kategorii | By: konrad

Ekshibicjonizm nigdy nie był zbyt bliski mojej duszy. Ale dobrze jest mieć w Sieci coś swojego, a blogują teraz chyba już wszyscy, więc… dlaczego nie?

Z założenia ma być to strona poświęcona pracy w branży IT. Ma obrazować moje prywatne, bardzo subiektywne, podejście do zagadnień, z którymi stykam się na co dzień. Ale co tak naprawdę z tego wyjdzie – tego nie jestem w stanie przewidzieć :-\

Z resztą… i tak nie sądzę,  aby to miejsce odwiedzał ktokolwiek poza ludźmi, którzy chwilowo zagubili się w Internecie.

Jeżeli ktoś naprawdę ma zamiar to czytać… życzę powodzenia (bo na pewno będzie potrzebne, aby nie umrzeć z nudów).